Pytanie kieruję do aktualnie rządzących, do
odpowiedzialnych za ten cyrk i wszystkich tych, którzy uważają, że to
co obecnie ma miejsce, to jest "dobra zmiana"!
Mają
władzę, zablokowali Trybunał Konstytucyjny i nic nie robią sobie z
orzeczeń jakie TK zdarzył jeszcze wydać. Ministerstwo Sprawiedliwości i
Prokuraturę w jednym ręku dzierży Zbyszek. Rzucili rodzicom ochłap w
postaci 500 zł na drugie dziecko, ale jednemu ojcu z Torunia wpadnie
niebagatelna kwota 26 mln na szukanie gorącej wody, bo ta w kranie jakaś
taka letnia. Kraków jeszcze trochę powdycha sobie smrodu, bo zamiast
pozbyć się smogu z miasta lepiej zwiększyć o 8 baniek fundusz kościelny.
Zapewne nie omieszkają się za nich pomodlić, na początek powinno
wystarczyć. Wymieniają prezesów i dyrektorów państwowych spółek i
instytucji publicznych, bo przecież trzeba zapobiec kolesiostwu i
właśnie dlatego zupełnie przypadkiem były poseł pis został nowym
prezesem Orlenu oraz członkiem rady nadzorczej PKO BP. O nowym prezesie
telewizji publicznej nawet nie wspomnę - człowiek chorągiew - ani chybi.
Ustawa inwigilacyjna i medialna, zamiast zwiększającej kwotę wolną od
podatku. Nawet konie w Michałowie i Janowie Podlaskim muszą mieć
właściwego prezesa, no bo skoro w listopadzie wymieniono prezesa Agencji
Nieruchomości Rolnych, również na właściwego, to teraz przyszła pora na
spółki podległe ANR.
Tempo tych przemian jest powalające, jak w
ciągu kilku miesięcy można zdeptać wysiłek milionów Polaków, którzy
przez 26 lat budowali demokrację, tak ciężko wywalczoną przez ludzi
mających odwagę przeciwstawić się komunistycznemu uciskowi. Jak łatwo
depcze się symbole, feruje wyrokami, niszczy dobre imię człowieka, który
podjął wysiłek i staną na czele Solidarności.
Ilu z Was chciałoby
być wtedy i teraz na jego miejscu? Łatwo jest pouczać innych i nie brać
za nic odpowiedzialności. Kunszt w tej dziedzinie osiągnął Jarosław
Kaczyński. Szkolił się już w sierpniu 1989 roku, kiedy dopinał koalicję
solidarnościowego rządu sam jednak na jego czele nie stając, bo jak
stwierdził kilka lat później w wywiadzie dla Teresy Torańskiej
"premierostwa to bym się nie podjął". Swoim władczym zapędom dał jednak
upust podczas prezydentury brata, ale to premierowanie na przełomie 2006
i 2007 roku dało mu w kość na tyle mocno, że już dziś dobrze wie jak
sterować z tylnego fotela. Za nic, ani przed nikim nie odpowiada,
idealna pozycja dla kogoś kto nie ma odwagi przyznać się do błędów. Że
jeden człowiek może być tak szalony, to jestem w stanie zrozumieć, nawet
kilku można zaakceptować, ale jeśli to urasta do rozmiarów poparcia
jakie dziś ma Jarosław Kaczyński, to zaczynam się zastanawiać: co ja tu
kurwa robię!?
Jak bardzo trzeba nienawidzić swojego kraju, żeby po
tylu latach dobrego kierunku w jakim zmierzaliśmy, nagle stanąć w
miejscu i dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Cofać się o 40 lat,
wyciągać trupy z szafy, w imię czego? "W imię prawdy!" - odpowie
obłąkany. Ale zastanówmy się komu ta prawda i do czego jest potrzebna?
Do zmiany historii? Warto jeszcze podkreślić, że to musi być prawda nie
byle jaka. To musi być taka prawda, którą obłąkany uzna ją za prawdziwą,
a wtedy objawi ją całemu światu i każe napisać historię od nowa.
A
więc to o to chodzi! Najpierw przejęli władzę nad Trybunałem, potem nad
Ministerstwem Sprawiedliwości i mediami, sześciolatków cofnęli do
zerówki, żeby za szybko nie zaczęli przygody z edukacją. A jak wiadomo, w
parze z edukacją idzie wiedza, a wiedza nie zawsze jest zgodna z prawdą
prawdziwą, tą najprawdziwszą, tą prawdą prawą i sprawiedliwą. Cenzurą
filmową i teatralną już się zajęli, za chwilę ocenzurowany będzie
internet... możliwe, że to mój ostatni wpis na tym blogu...
Czyli
dopóki legenda Lecha Wałęsy żyje, trzeba zrobić wszystko aby tę legendę
zniszczyć. Wiadomo, że Polacy uwielbiają pomniki i święte obrazy, z
wielkim trudem natomiast przychodzi im szacunek do człowieka, który bądź
co bądź odwalił za wielu brudną robotę.
Ostatnio odnoszę
wrażenie, że w pewnym sensie żyjemy czasach "pisma obrazkowego",
szokujące okładki gazet, memy, ludzie czytają tylko tytuły artykułów,
lub to co wytłuszczono drukiem. Rządzący to uwielbiają, tymi obrazkami
karmią społeczeństwo, które im głupsze tym lepiej dla nich, łatwiej
można wtedy mącić, dzielić, ciągle szukać winnych i oskarżać się
wzajemnie, tworzyć podziały i nowe prawdy.
Kaczyński i jego obóz
władzy jest tak żądny krwi, że nie powstrzyma się przed niczym.
Potwornie się tego boję, bo analizując historię, choć historykiem nie
jestem, pisałam z niej jedynie maturę, można z łatwością dostrzec, że
wśród naszych rodaków, gro jest ludzi, którzy uwielbiają krwawe
zakończenia. Wolność chcą zawsze przypieczętować krwią, dopiero wtedy
dla nich sprawa nabiera powagi. Nie ważne, że Wałęsie w '89 udało się
pokojowo przejąć władzę, ważne jest teraz to czy dwadzieścia lat
wcześniej coś podpisał. Gdyby wtedy zginął pewnie dziś byłby bohaterem.
Ale "lepszy żywy obywatel, niż martwy bohater". Dla mnie ten Obywatel
jest symbolem niezniszczalnym, zrobił coś na co nie zdobył się nikt
inny. Więc nie ma prawa Go dziś oceniać nikt, kto nie wziął na siebie
tak ogromnej odpowiedzialności. Kiedy wreszcie zaczniemy się cieszyć ze
swoich bohaterów, być dumni z narodowych symboli, nie jedynie z orła
białego? A przecież po raz pierwszy pokazaliśmy wszystkim, że jesteśmy w
stanie wygrywać, że nie tylko krwawe powstania i wojny są naszą domeną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz