środa, 6 sierpnia 2014

Kto wiarą wojuje, ten od wiary ginie!

źródło: internet
Obosieczność wiary która dziś jest mieczem przeraża mnie nie na żarty, bo choć paradoksalnie przed mieczem przestrzegał Jezus, to właśnie w jego imię walczą zastępy najwierniejszych katolików chcących pokazać nam, ludziom słabej wiary jak żyć.
Żyć, rzecz jasna według przykazań nie tylko tych zdobytych na górze Synaj ale także tych nowych, stworzonych na potrzeby XXI wieku. Wieku zepsucia, wolności słowa, równouprawnienia, ideologii gender, seksualnego rozpasania, homoseksualizmu, antykoncepcji, in vitro i tej cholernej wolnej woli która chce decydować o sumieniu każdego z nas. Zgodnie ze swoim sumieniem mogą postępować bowiem tylko nieliczni, wybrani, mało tego, to oni chcą mieć prawo decydować za sumienia wszystkich tych, których sumienie gryzie się z ich wyznaniem wiary. A wszystko to w imię miłości bliźniego, miłości za którą przelano morza krwi, wypłakano oceany łez. Uczucie to przejawia się głównie w miłości do siebie samego, nie znosi sprzeciwu, jest nieomylne i narzuca innym swój punkt widzenia jako ten, który rzekomo wybrany przez Boga jest jedyną prawdą objawioną. Biada tym, którzy śmią twierdzić inaczej, dla których wiara jest prawem do poszukiwania własnego ja, do zgłębiania sensu życia niekoniecznie z Bogiem pod rękę. Będą potępieni, wyklęci, będą smażyć się w piekle bo nie wierzą w tego Boga co trzeba,  bo nie wierzą w niego tak jak powinni i wreszcie bo nie wierzą w Boga wcale. Ci którzy mają prawdziwej wiary pod dostatkiem, za nic mają prawo stanowione bo przecież prawo naturalne to prawo boskie. Skąd wiedzą jakie preferencje ma Bóg?
Czyżby z Biblii? Z tej samej Biblii, która raz nakazuje kochać bliźniego swego jak siebie samego o czym mówi chociażby cytat z Księgi Kapłańskiej

Kpł 19:18
18. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz miłował bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan! 
(BT)

z drugiej strony jednak

Kpł 26:7-8
7. Będziecie ścigać nieprzyjaciół, a oni upadną od miecza przed wami,
8. (...) Wasi wrogowie upadną od miecza przed wami. 
(BT) 

Prawo naturalne zdaje się, że jest bardzo elastyczne, taki na przykład lekarz korzystający z klauzuli sumienia może dowolnie wybierać sobie pacjentów którym pomoże, a którym nie. Skąd wiadomo, że prawo naturalne wyznawane przez fanatyków religijnych jest bardziej boskie od prawa naturalnego wyznawanego przez resztę świata? Dla mnie naturalnym jest nie zmuszać nikogo do podzielania moich poglądów,  nie zamierzam nikogo pouczać jak ma żyć, ale też mam prawo do wyrażania krytyki wobec hipokryzji, wobec tego co uważam za podłe, niedorzeczne i zwyczajnie głupie. Ale to nie ja wychodzę na ulicę, to nie ja protestuję przed teatrem, nie ja wystaję pod szpitalem ze świętymi obrazkami modląc się za profesora który miał moralność skazać na potworne cierpienie ludzi, którzy także mieli naturalne prawo do swojego sumienia, że o prawie zapewnionym przez ustawę nie wspomnę.  
Ta religijna batalia tocząca się obecnie w naszym kraju przybiera coraz bardziej formę oblężenia, zaciskania kajdan na dłoniach wolności. Wszędzie gdzie religia chce dominować prędzej czy później dochodzi do konfliktów zbrojnych, do rozlewu krwi, która będąc symbolem zbrodni, ofiary, zagłady jest jednocześnie symbolem życia. Tymczasem zabrania się afirmacji bytu jednym, kosztem czystego sumienia drugich. Czymże jest życie bez możliwości stanowienia o sobie, krwawiącym sercem? Czy to tej krwi domagają się prawdziwi chrześcijanie? Czy to o tą szkarłatną czerwień toczą nieustanne walki z bliźnim swymi?

To ja na to, ulubionym moim Tuwimem odpowiem:   

"Życie?
Rozprężę szeroko ramiona,
Nabiorę w płuca porannego wiewu,
W ziemię się skłonię błękitnemu niebu
I krzyknę, radośnie krzyknę:
- Jakie to szczęście, że krew jest czerwona!"