piątek, 30 września 2016

Satyra na "Najgorszy dzień w moim życiu".

Kiedy masz 16lat, świat wydaje się prosty. Wiadomo, że starzy są do bani, większość nauczycieli to nudziarze, a laska z I c kabluje dyrektorce kto wychodzi na fajkę. Pierwsza klasa ciągnie się w nieskończoność, więc perspektywa zbliżających się wakacji jest dobrym punktem odniesienia.
źródło: www.logistykakolejowa.pl
To był drugi w historii polskiej drogi do wolności Przystanek Woodstock, który odbył się w miejscowości Szczecin Dąbie, a do którego w tamtych czasach mogliśmy dostać się tylko koleją. Pociąg relacji Białystok – Szczecin odjeżdżał późnym wieczorem i już w Gdyni było ciasno, więc ulokowaliśmy się w korytarzu. Byliśmy dobrze przygotowani, niski komfort podróży zapijaliśmy litrami piwa. Niesie to za sobą pewne konsekwencje i nieodwracalnym skutkiem ubocznym jest wzmożona częstotliwość wizyt w toalecie. Jak wyglądają kible w PKP, chyba każdy wie. Przy przeładowanym pociągu, można spokojnie ten standard obniżyć kilkakrotnie. No więc pcham się przez zatłoczony, gęsty od papierosowego dymu korytarz, do cholernego kibla, a tam przy otwartych drzwiach, częściowo na podłodze, częściowo z głową na sedesie śpią ludzie. Idę dalej mając złudną nadzieję, że w następnym wagonie będzie lepiej. Docieram wreszcie do pierwszej klasy. Nie ma bata, pierwsza klasa, tutaj musi być kultura. Tyle się o niej mówi, kultury się od nas wymaga, kultury uczy się nas od dziecka, a ja tak nie wiele teraz potrzebuję, by zachować się kulturalnie. Idę grzecznie, nie rozpycham się, nie jestem wcale pijana, nie przeklinam, ani nie pluję. Chcę tylko dostać się do kibla i w kulturalny sposób załatwić podstawową potrzebę fizjologiczną. Jestem, drzwi zamknięte. Teraz chwila cierpliwości i zaraz, już za momencik będzie po wszystkim. Ale oczywiście chwila ciągnie się w nieskończoność, a moja cierpliwość za moment popuści. Błagam w myślach użytkownika toalety o litość i zrozumienie, jednak ten jest jak kamienny posąg, ani rusz. Drzwi na mur, beton zamknięte, na cztery cholerne spusty i żadne „otwórz się sezamie” nie działa. Oparta o ścianę, resztkami sił podejmuję desperacką próbę wyważenia drzwi z kopniaka. O dziwo wpadam do środka bez większego trudu, a tam, na kiblu oczywiście śpi koleś. Zrzucam typa na podłogę, zapity leży teraz w swoich rzygowinach. Niech to szlag! Ja tu kulturalnie załatwiam potrzebę, a ten leży na podłodze, może nawet nie żyje! Znasz to uczucie, kiedy dajesz upust swojemu pęcherzowi, nie możesz przestać, nie możesz skończyć, a między twoimi nogami leży trup, którego prawdopodobnie zabiłaś otwierając z kopniaka drzwi do kibla w wagonie pierwszej klasy? Myślisz sobie wtedy: kurwa, to chyba najgorszy dzień moim życiu! I nagle gość, który miał być martwy, otwiera oczy i mówi: ej kumam, że chciało ci się lać, ale czy musiałaś na mnie rzygać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz