środa, 2 marca 2016

Czego do ciężkiej cholery, jeszcze od nas chcecie?!

Pytanie kieruję do aktualnie rządzących, do odpowiedzialnych za ten cyrk  i wszystkich tych, którzy uważają, że to co obecnie ma miejsce,  to jest "dobra zmiana"! 
Mają władzę,  zablokowali Trybunał Konstytucyjny i nic nie robią sobie z orzeczeń jakie TK zdarzył jeszcze wydać.  Ministerstwo Sprawiedliwości i Prokuraturę w jednym ręku dzierży Zbyszek. Rzucili rodzicom ochłap w postaci 500 zł na drugie dziecko, ale jednemu ojcu z Torunia wpadnie niebagatelna kwota 26 mln na szukanie gorącej wody, bo ta w kranie jakaś taka letnia. Kraków jeszcze trochę powdycha sobie smrodu, bo zamiast pozbyć się smogu z miasta lepiej zwiększyć o 8 baniek fundusz kościelny. Zapewne nie omieszkają się za nich pomodlić, na początek powinno wystarczyć. Wymieniają prezesów i dyrektorów państwowych spółek i instytucji publicznych, bo przecież trzeba zapobiec kolesiostwu i właśnie dlatego zupełnie przypadkiem były poseł pis został nowym prezesem Orlenu oraz członkiem rady nadzorczej PKO BP. O nowym prezesie telewizji publicznej nawet nie wspomnę - człowiek chorągiew - ani chybi. Ustawa inwigilacyjna i medialna, zamiast zwiększającej kwotę wolną od podatku. Nawet konie w Michałowie i Janowie Podlaskim muszą mieć właściwego prezesa, no bo skoro w listopadzie wymieniono prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, również na właściwego, to teraz przyszła pora na spółki podległe ANR.
Tempo tych przemian jest powalające, jak w ciągu kilku miesięcy można zdeptać wysiłek milionów Polaków, którzy przez 26 lat budowali demokrację, tak ciężko wywalczoną przez ludzi mających odwagę przeciwstawić się komunistycznemu uciskowi. Jak łatwo depcze się symbole, feruje wyrokami, niszczy dobre imię człowieka, który podjął wysiłek i staną na czele Solidarności.
Ilu z Was chciałoby być wtedy i teraz na jego miejscu? Łatwo jest pouczać innych i nie brać za nic odpowiedzialności. Kunszt w tej dziedzinie osiągnął Jarosław Kaczyński. Szkolił się już w sierpniu 1989 roku, kiedy dopinał koalicję solidarnościowego rządu sam jednak na jego czele nie stając, bo jak stwierdził kilka lat później w wywiadzie dla Teresy Torańskiej "premierostwa to bym się nie podjął". Swoim władczym zapędom dał jednak upust podczas prezydentury brata, ale to premierowanie na przełomie 2006 i 2007 roku dało mu w kość na tyle mocno, że już dziś dobrze wie jak sterować z tylnego fotela. Za nic, ani przed nikim nie odpowiada, idealna pozycja dla kogoś kto nie ma odwagi przyznać się do błędów. Że jeden człowiek może być tak szalony, to jestem w stanie zrozumieć, nawet kilku można zaakceptować, ale jeśli to urasta do rozmiarów poparcia jakie dziś ma Jarosław Kaczyński, to zaczynam się zastanawiać: co ja tu kurwa robię!?
Jak bardzo trzeba nienawidzić swojego kraju, żeby po tylu latach dobrego kierunku w jakim zmierzaliśmy, nagle stanąć w miejscu i dzielić ludzi na lepszych i gorszych. Cofać się o 40 lat, wyciągać trupy z szafy, w imię czego? "W imię prawdy!" - odpowie obłąkany. Ale zastanówmy się komu ta prawda i do czego jest potrzebna? Do zmiany historii? Warto jeszcze podkreślić, że to musi być prawda nie byle jaka. To musi być taka prawda, którą obłąkany uzna ją za prawdziwą, a wtedy objawi ją całemu światu i każe napisać historię od nowa.
A więc to o to chodzi! Najpierw przejęli władzę nad Trybunałem, potem nad Ministerstwem Sprawiedliwości i mediami,  sześciolatków cofnęli do zerówki, żeby za szybko nie zaczęli przygody z edukacją. A jak wiadomo, w parze z edukacją idzie wiedza, a wiedza nie zawsze jest zgodna z prawdą prawdziwą, tą najprawdziwszą, tą prawdą prawą i sprawiedliwą. Cenzurą filmową i teatralną już się zajęli, za chwilę ocenzurowany będzie internet... możliwe, że to mój ostatni wpis na tym blogu...
Czyli dopóki legenda Lecha Wałęsy żyje, trzeba zrobić wszystko aby tę legendę zniszczyć. Wiadomo, że Polacy uwielbiają pomniki i święte obrazy, z wielkim trudem natomiast przychodzi im szacunek do człowieka, który bądź co bądź odwalił za wielu brudną robotę.
Ostatnio odnoszę wrażenie, że w pewnym sensie żyjemy czasach "pisma obrazkowego", szokujące okładki gazet, memy, ludzie czytają tylko tytuły artykułów, lub to co wytłuszczono drukiem. Rządzący to uwielbiają, tymi obrazkami karmią społeczeństwo, które im głupsze tym lepiej dla nich, łatwiej można wtedy mącić, dzielić, ciągle szukać winnych i oskarżać się wzajemnie, tworzyć podziały i nowe prawdy.
Kaczyński i jego obóz władzy jest tak żądny krwi, że nie powstrzyma się przed niczym. Potwornie się tego boję, bo analizując historię, choć historykiem nie jestem, pisałam z niej jedynie maturę, można z łatwością dostrzec, że wśród naszych rodaków, gro jest ludzi, którzy uwielbiają krwawe zakończenia. Wolność chcą zawsze przypieczętować krwią, dopiero wtedy dla nich sprawa nabiera powagi. Nie ważne, że Wałęsie w '89 udało się pokojowo przejąć władzę, ważne jest teraz to czy dwadzieścia lat wcześniej coś podpisał. Gdyby wtedy zginął pewnie dziś byłby bohaterem. Ale "lepszy żywy obywatel, niż martwy bohater". Dla mnie ten Obywatel jest symbolem niezniszczalnym, zrobił coś na co nie zdobył się nikt inny. Więc nie ma prawa Go dziś oceniać nikt, kto nie wziął na siebie tak ogromnej odpowiedzialności. Kiedy wreszcie zaczniemy się cieszyć ze swoich bohaterów, być dumni z narodowych symboli, nie jedynie z orła białego? A przecież po raz pierwszy pokazaliśmy wszystkim, że jesteśmy w stanie wygrywać, że nie tylko krwawe powstania i wojny są naszą domeną.
Więc pytam się po raz kolejny. Czego wy jeszcze od nas chcecie? Krwi?
źródło: Gdańsk