poniedziałek, 16 listopada 2015

Drogi siostrzeńcze Gobo!

Tak, ten list jest do Ciebie. Nic nie szkodzi, że nie jesteś siostrzeńcem Gobo. Możesz nie być siostrzeńcem, ani siostrzenicą, ani nawet możesz nie być Fraglesem. Wystarczy, że będziesz człowiekiem. Ten list jest do Ciebie i wszystkich tych, którzy pamiętają wuja Matta z podróży. A ci, którzy nie pamiętają, mają okazję odświeżyć sobie pamięć, o ile są gotowi na krytykę, ironię i zobojętnienie na gatunek ludzki. Ten list jest również do wszystkich tych, który cenią życie i patrzą nieco ponad czubek własnego nosa. Fraglesy mają duże nosy, a jednak nie przeszkadza im to, mieć w sobie więcej empatii niż nie jeden prawowierny. 
Ale od początku.

żródło: Internet
Fraglesy to futrzaste, kolorowe, stworki nie większe od psa, które zamieszkują podziemny świat komór, grot, strumyków i jezior pod warsztatem pewnego starego majsterkowicza Doca i jego psa Sprocketa. Razem z Fraglesami skalne korytarze zamieszkuje jeszcze jedna rasa istot - maleńcy, zieloni Doozersi.
Sięgające Fraglesom do kolan zielone, pracowite ludziki całymi dniami niestrudzenie budują Doozersowe konstrukcje, które wyglądają zupełnie jak zwyczajne rusztowania, tyle że są ulubionym przysmakiem Fraglesów, którzy zajadają się nimi bez skrupułów. To jednak wcale nie przeszkadza Doozersom, wręcz jak się okazuje, jest wskazane aby Doozersowe konstrukcje znikały, bo tylko wtedy te małe zielone stworzenia mogą budować kolejne dziwaczne rusztowania. Ta praca wydaje się być sensem ich istnienia, tak więc żyją sobie razem w doskonałej symbiozie, budowniczy konstrukcji i ich zjadacze.
Z tajemniczego świata Fraglesów można się przedostać do kolejnej dziwnej krainy zamieszkanej przez ogromne stworzenia - sztuk trzy, zwane Gorgami. Papcio Król, Królowa Matka i Junior, przy czym Junior z nieukrywaną przyjemnością uprzykrza Fraglesom życie i jak tylko nadarza się okazja, bez opamiętania rzuca się na bogu ducha winne małe kolorowe stworki, wykrzykując przy tym z dumą "Mamo złapałem Fraglesa!"
Nie jest jednak groźny, rzadko kiedy udaje mu się złapać Fraglesa na dłużej. Jest wielki, gruby i nie poradny więc nie radzi sobie najlepiej z małymi, ruchliwymi istotami. Chociaż Fraglesy podkradają Gorgom warzywa, w szczególności rzodkiewki, tak naprawdę bez nich, byliby zgoła niekompletni. I znowu dochodzimy do zależności jednych od drugich, zwłaszcza, że Papcio Król marzy aby mieć poddanych i móc władać całym wszechświatem. Skąd my to znamy?
Wizyty Fraglesów w ogrodzie Gorgów nigdy nie są przypadkowe i jeśli nie wiążą się ze zdobywaniem pożywienia to powodowane są chęcią znalezienia się przed obliczem Wszystkowiedzącej Wiedźmy Ple Ple.
Wszystkowiedząca Wiedźma Ple Ple jest niczym innym jak kupą śmieci, ale z czasem, nabrawszy życiowego doświadczenia, posiadła wiedzę tajemną i podobno magiczną moc, niedostępną dla zwykłych zjadaczy rzodkiewek. Zawsze ma gotową odpowiedź i receptę na wszelkie smutki. O dziwo jest to zawsze najprostsze rozwiązanie, takie na które wpada się na samym początku.
Początek - taki był tytuł pierwszego odcinka, w którym jeden z najstarszych Fraglesów, wuj Matt odkrywa tajemnicze przejście do pozaprzestrzeni.
Pozaprzestrzeń jest wszystkim tym co otacza skałę Fraglesów, zewnętrzny świat, w który odważył się wejść tylko jeden wuj Matt. Jego siostrzeniec Gobo musiał również wykazać się nie lada odwagą i raz na jakiś czas przez dziurę przy podłodze, zapuszczać się do warsztatu starego majsterkowicza Doca, gdzie w koszu na śmieci lądowały kartki od wuja Matta zaadresowane na Gobo Fraglesa. Każda taka wyprawa wiązała się z potencjalnym atakiem rozjuszonego Sprocketa, który nigdy wcześniej nie widział takiego kolorowego dziwadła. Dziarski Gobo jakoś sobie radził i zawsze udawało mu się ujść z życiem a do tego jeszcze był szczęśliwym posiadaczem kolejnej kartki od ukochanego wuja z pozaprzestrzeni.
O czym pisał w kartkach wysyłanych do skały Fraglesów? No tak się składa, że nie o ludziach. Wuj Matt ma do nich dość lekceważący stosunek. Nazywa ich dziwacznymi istotami, mieszkańcami, a w otaczającym ich świecie martwych przedmiotów, doszukuje się uciśnionych stworzeń, zmanipulowanych, zniewolonych i nie do końca szczęśliwych, różnorodnych osobowości. To uliczne hydranty, samochody, parkometry, kolorowe pacynki w rękach dziwacznych istot są tym, co wzbudza ciekawość starego wuja Matta, który systematycznie wysyła do swojego siostrzeńca Gobo pocztowe kartki z pozaprzestrzeni.
Moja przypowieść o Fraglesa nie jest przypadkowa.
Zaczęłam ją pisać w piątek trzynastego. Trzynastego listopada 2015 roku. Dzień po zamachu w Bejrucie - stolicy Libanu. Tego wieczoru jeszcze nikt nie przypuszczał, że na Bejrucie się nie skończy.
Tak bardzo chciałam pokazać alternatywny świat różnych od siebie istot, które żyją w doskonałej koegzystencji. Chciałam uzyskać szlachetny motyw globalnej społeczności. Nie zdążyłam.
Od dwóch dni myślę co dalej...
Nie wskażę winnych, choć wielu już to zrobiło. Nie zamieszczę flagi Francji na swoim profilowym zdjęciu, bo to oczywiste, że jestem przeciwko. No bo kto nie jest? Ci którzy nie są przeciwko aktom terroru już zacierają ręce. Ich cel właśnie się realizuje. Możemy zapomnieć o globalnej wiosce. To co nas teraz łączy to nienawiść, nie tylko do wspólnego wroga. Zaczynamy zżerać swój własny ogon. Dziesiątki teorii, setki komentarzy, tysiące zabitych. Nie robimy nic by zatrzymać tę wojnę! Wytaczamy kolejne działa przeciwko sobie, napędzamy to błędne koło falą nienawiści, która tym większa się staje, im więcej ofiar ginie w każdym kolejnym konflikcie. To woda na młyn terroryzmu. Strach wyzwala w nas najgorsze instynkty, którymi karmi się zło, jeśli nie przestaniemy się bać, jeśli nie przestaniemy nienawidzić, to to kolo nigdy nie przestanie się kręcić.
Ludzie są podli i wszyscy to wiemy. Wuj Matt dobrze nas ocenił: dziwaczne istoty, mieszkańcy pozaprzestrzeni, jednak najbardziej podoba mi się oryginalna wersja: "silly creatures".
Głupie stworzenia. Tak to my, witajcie w naszym świecie nienawiści, gdzie ludzkie życie dla wielu nie ma żadnej wartości, gdzie historia tak bardzo lubi się powtarzać, ale my nienawidzimy wyciągać z niej wniosków. Cięgle popełniamy te same błędy, chcieliśmy wspólnej Europy, ale mentalnie zamykamy się przed sobą i pielęgnujemy ksenofobiczne wartości. Wspólna Europa właśnie się kończy, Europa nigdy nie będzie Fraglesową skałą, a jedyna kartka jaką dostaniemy od wuj Matta będzie zawierała proste słowa Fraglesowej piosenki:


Próbujesz po to by docenić smak,
gdy zbłądzisz poznasz co to domu brak.
Nie będziesz chciał się śmiać,
jeśli łez nie poznasz.
Nim stracisz, nie wiesz, że też skarby masz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz