środa, 18 czerwca 2014

Piłka jest okrągła a bramki są dwie!

źródło: internet
Nigdy nie byłam na prawdziwym meczu futbolowym, bo osiedlowa kopanina na szkolnym boisku i karne w transformator się nie liczą. Nie kibicuję Lechii ani Arce, ani tym bardziej chłopakom z Chorzowa. Za to uwielbiam imprezy typu Mundial, Euro, czy play off'y w Champions League. Mam swoich ulubieńców, znam kilka nazwisk i nawet wydaje mi się, że wiem kiedy jest spalony. Mecze na tym poziomie zdają się mieć charakter nieco bardziej kulturalny i na szczęście nie stać na nie prawdziwych kiboli myślę, że przede wszystkim emocjonalnie. Dobrze, bo dzięki temu, mogę zupełnie bez zażenowania wcielić się w rolę wielkiego fana piłki nożnej i odświętnie przez miesiąc śledzić ten kolorowy spektakl testosteronu. A jego tam nie brakuje! Wiadomo, że chodzi o to aby wygrać,  nie ma sentymentów, nie ma, że boli, zasady są proste. Piłka ma trafić do bramki! Nie jest to jednak, jak się okazuje łatwe zadanie i chociaż piłka jest okrągła a bramki są dwie,  to trzeba trafić do bramki po drugiej stronie boiska, pokonując przy okazji dziesięciu rozwścieczonych, z pianą na ustach przeciwników. Na końcu zmierzyć się z zabójczym wzrokiem bramkarza, który niczym reprezentant Meksyku Guillermo Ochoa w dzisiejszym meczu z Brazylią obronił osiem celnych strzałów. Z drugiej strony, piłkarze z Meksyku tylko trzy razy trafili w światło bramki a i tak wszystkie trzy strzały zostały przez Júlio César'a zatrzymane.
Bezbramkowe remisy mają swój urok,  jakby nie patrzeć, nie ma przegranych. Chciałoby się ten stan rzeczy przenieść do codziennych zmagań z rzeczywistością, oglądać polityczne nowele licząc na finał  pod hasłem "fair play". Chciałoby się być wilkiem sytym i mieć owcę całą, ale wszyscy wiemy jak jest. A jest tak, że nie można mieć wszystkiego, coś trzeba poświęcić, komuś odpuścić, kogoś trzeba opierdolić.
W polityce jak w piłce trzeba mieć trochę szczęścia, nie można bezmyślnie walić do bramki, jeśli po drodze napotyka się bez przerwy na opór. Jeśli ciągle ktoś szarpie cię za koszulkę, podstawia nogę, wskakuje na plecy  trzeba odgwizdać faul, a to musi skutkować pokazaniem żółtej i w konsekwencji czerwonej kartki.
Dziś przed nami mecz Rosja - Korea Południowa. Czy ktoś odważy się strzelić bramkę Rosji?
Chciałabym, aby polityka nie przysłaniała nam beztroskiego kopania piłki,  aby radość ze zdobytych bramek była ponad podziałami! Opuśćmy broń, zatrzymajmy taśmy, bądźmy przede wszystkim ludźmi. Przyzwoitymi ludźmi, nie zakłamanymi hipokrytami, którzy nagle oburzeni swobodnym językiem, w swej politycznej poprawności jak zwykle grają brzydkim faulem licząc na karne kopniaki. Tym czasem dawno są już na spalonym a i tak to nie przeszkadza im nie widzieć nic złego w sposobie pozyskania informacji, bądź co bądź z gadki przy kotlecie. Wszakże cel uświęca środki.
Ale dzisiaj i przez następne trzy tygodnie celem powinna być bramka, bramka na zielonej  murawie!
Przecież i tak wygrają najlepsi!

4 komentarze:

  1. No niestety jedzenie kotleta przypiekanego podsłuchem może odbić się czkawką:). Myślę sobie, że zdecydowanie wolę igrzyska w wersji sportowej niż politycznej. A jak polityka wkracza do sportu to już jest niedobrze. Kiedyś podczas meczów między Polską i Związkiem Sowieckim niezadowolonych "słusznym" wynikiem kibiców sbckie suki wywoziły kilkadziesiąt kilometrów poza granice miasta w szczere pole, dziś chyba nie do pomyślenia...a może jednak;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak żyć dalej? Jak żyć Panie Premierze, kiedy nie ma Hiszpanii? ! ;-)

      Usuń
  2. Dla mnie to mundial cudów, najpierw odpadli Hiszpanie, wczoraj Anglicy ... oj dzieje się dzieje.

    OdpowiedzUsuń