poniedziałek, 7 września 2015

Między ziemią a lądem.


 
fot. Maciej Moskwa/ TESTIGO

Szum informacyjny, jaki powstaje wokół uchodźców napływających do Europy, nie daje mi spać. Mam mętlik w głowie, nie potrafię tego uporządkować. Czytam, słucham, oglądam. Próbuję stanąć po jednej ze stron, ale w tej chwili jestem gdzieś pomiędzy europejskim niebem a syryjskim piekłem. 
Nie znam żadnego muzułmanina, nigdy nie byłam w kraju arabskim i boję się Państwa Islamskiego. Całą swoją wiedzę czerpię z prasy, telewizji i internetu. Dlatego nie zamierzam zgrywać znawcy tematu, bo nie wiem o tych ludziach nic. Wiem natomiast, że człowiek jest tylko i aż człowiekiem. 
Oni na pewno mają swoje troski i zmartwienia, bywają głodni i zmęczeni. Potrafią być agresywni i butni. Oddychają, czują i zostawiają po sobie taki sam syf jak my.
Czysta, wygodna Europa. 
Dla nich to ziemia obiecana. Dla nas? Ląd który eksploatujemy, zwany domem. 
Czy zostawiłabym swój dom i poszła szukać lepszego życia? Tak, jeśli do głowy ktoś przystawiłby mi broń. Szła bym wśród swoich rodaków. Tych którzy uczciwie przez całe życie pracowali i budowali swój kraj, tych którzy nie strudzili się edukacją i ciężką pracą, również tych którzy zbudowali tęczę, jak i tych którzy co roku rozpierdalali stolicę z okazji Święta Niepodległości. Tygiel kulturowy, społecznościowy i ekonomiczny w naszym trzydziestoośmio milionowym kraju, jest tak samo przerażający jak setki tysięcy imigrantów wędrujących w stronę nowego świata.
Jak zawsze boimy się tego czego nie znamy, boimy się obcych, boimy się nowego, boimy się zmian.
A przecież świat się zmienia od pokoleń. Na klimat nie mamy większego wpływu, ale na to jacy jesteśmy wpływ ma każdy z nas. Jesteśmy tchórzliwi i strach mamy we krwi, to odruch bezwarunkowy, to część naszego instynktu. Mamy prawo się bać. Tylko głupek się nie boi, ale to nie daje nam prawa do bycia tym złym. Gdzie podziała się nasza odwaga? Spłonęła razem z tęczą, schowała się za krzyżem i świętymi obrazkami, czy może siedzi wygodnie w fotelu i rzuca kamieniami w stronę nadchodzących zmian? Europa nie będzie już taka sama i musimy zacząć się do tego przyzwyczajać. Musimy zacząć od nowa uczyć się jak żyć.
Nieludzkie zachowania nie leżą w mojej naturze. Nie chcę pod przykrywką patriotyzmu być podłym egoistą, który myśli tylko i wyłącznie o swojej własnej dupie, zapominając  od jak wielu czynników jesteśmy zależni.
Że jak wyciągniemy do potrzebującego dłoń w geście pomocy, to dobro do nas wróci. Gościnność, którą dziś moglibyśmy okazać, może być nam kiedyś potrzebna. Dziś ja pomogę komuś, jutro ktoś pomoże mi. Być może naiwnie, ale wierzę, że tak to właśnie działa. Przed złem można i trzeba się bronić, ale wśród całego zła tego świata są też dobro, szacunek, miłość. Podobno człowiek nie rodzi się z gruntu zły. Oni nas też nie znają, może też się boją.  My potęgujemy ten lęk, a to działa w dwie strony. Nie wierzę ślepo we wszystko co piszą i pokazują w mediach. Dopuszczam skrajną manipulację, napędzaną strachem i zwykłą niechęcią.
Jak chcemy oczekiwać od nich pokojowych zamiarów skoro sami jesteśmy tak agresywni. Pokażmy im, że potrafimy być dobrzy, bo jak na razie stroszymy pióra i dajemy upust swojej ksenofobii. A przecież gdzieś pomiędzy ziemią a lądem jest człowiek który szuka schronienia przed zimnem, deszczem przed głodem i wojną. Czy jesteśmy na tyle sprawiedliwi aby mieć prawo decydowania o czyimś życiu lub śmierci?
Nie wiem jak Wy, ale ja boję się jak cholera. Boję się, że mam tak dobre serce, że duża część ludzi w tym kraju może mnie za moją opinię znienawidzić i że dzięki temu choć jeden uchodźca znajdzie wreszcie swój dom, na tej ziemi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz